Przemyśl - Najlepsza Europejska Destynacja Turystyczna - EDEN 2013

Przemyśl to miasto naprawdę niezwykłe. Niczym Rzym rozciąga się na siedmiu wzgórzach co sprawia, że z każdego miejsca wygląda inaczej. A do tego jak się tu zmieniło! Dziesięć lat temu dawna perełka CK Monarchii była niczym śpiąca królewna: piękna lecz przykurzona i zapominana. Dziś jest królową balu: jaśnieją odrestaurowane kamieniczki, rynek tętni życiem, w kawiarniach słychać gwar rozmów. Na początek nie możemy sobie odmówić zdjęcia przy fontannie z niedźwiadkami, zaraz potem nasi synkowie wdrapują się na ramiona Szwejka. Kolejny symbol miasta znosi to z godnością, podobnie jak głaskanie po nosie, od czego całkiem już pojaśniał. Ale oto podchodzi do nas... prawdziwy patrol! Czterech mężczyzn w mundurach sprawdza przydatność Krzysztofa do wojska.

- Ile koń ma nóg?
- Cztery? – Krzysztof w pytaniu wyczuwa podstęp i nie myli się!

Bo koń, rzecz jasna, ma nóg osiem. Jak to możliwe? Szwejkowy patrol wyjaśni wam to na miejscu! My tymczasem dostajemy przepustkę, z którą wyruszamy na zwiedzanie miasta. Skoro jesteśmy na rynku, warto spojrzeć na niego z góry. Pokonujemy dwieście schodków dzwonnicy archikatedry, by przez wskazówki zegarów spojrzeć na panoramę miasta. Nowością jest przystosowanie części wieży dla osób niepełnosprawnych, dzięki czemu turyści na wózkach mogą wjechać na pierwsze piętro i obejrzeć miasto na specjalnych monitorach. Może w przyszłości uda się też zrobić windę na samą górę? 

Drugim punktem widokowym, którego ominąć nie sposób jest Muzeum Dzwonów i Fajek. Jedyne takie w Polsce, mieści się w zabytkowej Wieży Zegarowej, zatem zdobywamy kolejnych dwieście schodków! Na szczęście po drodze co chwila przystajemy pod pretekstem pokazania naszym synkom niezwykłych fajek oraz opowiedzenia jak powstają dzwony. Największe wrażenie zrobił na nich dzwon częściowo skryty w formie z gliny oraz opowieść o słynnej rodzinie ludwisarzy Felczyńskich, którzy właśnie w Przemyślu mają swoją pracownię. Dodajmy do tego – najstarszą w Polsce, bo z dwusetletnią tradycją! 

Panorama obejrzana, zatem wracamy na dół by odpocząć przy fontannie (wieczorem jest przepięknie podświetlana) i przeczytać komiks o przygodach Szwejka w Przemyślu. Dzięki temu oglądane na żywo zabytki stają się dla dzieci znacznie bardziej ciekawe! Sprawdzają na ile rysunki zgadzają się z rzeczywistością, po czym ruszamy w kierunku dworca kolejowego mijając po drodze kościół reformatów. Poza piękną fasadą słynie on z tego, iż wejście do niego znajduje się znacznie poniżej poziomu chodnika. Za to położony nieopodal dworzec kolejowy to istna perełka architektury: swego czasu uważany był za najpiękniejszy (po dworcu lwowskim), dziś po gruntownym remoncie bardziej przypomina pałac, niż zwykłą stację kolejową. Nawet we wnętrzu zobaczyć można piękne malunki na sklepieniu i ścianach. A że trafiliśmy tu podczas dorocznego Festiwalu Kapel Podwórkowych, mamy rzadką okazję posłuchania muzyki na żywo przed dworcem! Prawie jak za dawnych lat – prawie, bo w tle słychać już nie parowozy lecz współczesne pociągi. Ale to wszystko nie robi wielkiego wrażenia na najmłodszych turystach, pora zatem zacząć zdobywać medal „Obrońca Twierdzy Przemyśl”. Aby na niego zasłużyć trzeba odwiedzić co najmniej pięć fortów i wysłać zgłoszenie do Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka (www.szwejk-przemysl.pl) opisując, jakie działania na rzecz obrony i promocji fortów podjęliśmy. My postanawiamy je uwiecznić na zdjęciach i opisać na portalu Małego Podróżnika.

A zatem oddział baaaczność! Naprzód marsz! Spocznij przy lodach włoskich (trzeba dbać o kondycję młodych wojaków) po czym wyruszamy do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Co ciekawe to pierwszy w Polsce po II wojnie światowej gmach muzeum wybudowany całkowicie od podstaw, nominowany do architektonicznych nagród. W nowoczesnym gmachu znajdujemy ciekawą ekspozycję poświęconą twierdzy: odtworzono figury żołnierzy i generałów, ziemiankę, okopy a nawet z głośników słychać odgłosy walki! Poznawszy historię, wyruszamy na objazd okolicznych fortów. Doskonale zachowane, są przykładem wysokiej klasy zabytku architektury militarnej (tutejsza twierdza jest trzecią co do wielkości w Europie), a do tego ileż opowieści i historii jest z nimi związanych! Broniący twierdzy żołnierze przetrwali aż trzy oblężenia oraz rekordowo długie bo aż 173 dni odcięcie od rodzimego frontu. Za najlepiej zachowany uchodzi Fort Salis Soglio: przechodząc przez bramę trafiamy na dziedziniec otoczony solidnymi murami. To doskonałe miejsce do zabawy w chowanego (choć trzeba uważać, bo nie cały teren jest w pełni bezpieczny dla dzieci), ale jeszcze lepszą zabawą okazuje się walka sterowanymi czołgami jakie zabraliśmy ze sobą. Na szczęście mury bez problemu przeżywają ostrzał, a my wyruszamy do położonego nieopodal Fortu Borek.

Między fortami wiedzie trasa rowerowa, można też pokusić się o ich zwiedzanie... konno. UKJ Łuczyce mieszczący się u podnóża fortu Łuczyce to doskonałe miejsce by zrobić sobie taką niezwykłą wycieczkę. Zwłaszcza, że okolice są bardzo malownicze: pagórki, lasy, łąki i pola to idealna sceneria dla konnego rajdu. Ponieważ jednak marni z nas kawalerzyści wsiadamy do auta i po kilku minutach jesteśmy w Forcie Werner w Żurawicy. Znajdująca się w koszarach ekspozycja pokazuje czasy pierwszej wojny światowej: na mnie największe wrażenie robią zdobione w kwiaty wazony z... łusek pocisków artyleryjskich, na moich synkach – makiety bitew. I nic dziwnego, że gdy w końcu trafiliśmy do lasu, od razu zaczęli ostrzał z patyków! By jakoś ich spacyfikować jedziemy do Arboretum w Bolestraszycach. Unikalność tego miejsca polega na przygotowaniu Ogrodu Sensualnego: gdzie osoby niewidome mogą przeczytać napisy brailem przy roślinach a także je dotknąć czy powąchać, zaś po alejkach bez problemu można przejechać wózkiem inwalidzkim lub z dzieckiem. Największą atrakcją dla dzieci jest kładka wiodąca zygzakiem przez staw, panorama ogrodu z punktu widokowego na wysokiej

skarpie (także i tu da się dojechać wózkiem) oraz... bliskie spotkanie z konikiem polskim. Stojący w zagrodzie zwierzak pozwala się głaskać i dokarmiać trawą i jest tak sympatyczny, że aż trudno wyciągnąć najmłodszych na dalsze zwiedzanie! W końcu się udaje: tym razem wyruszamy na spacer w poszukiwaniu najdziwniejszych rzeźb z wikliny rozmieszczonych po całym ogrodzie. I nie możemy się zdecydować czy ciekawsza jest żyrafka, dłoń wielkoluda wystająca z wody czy też ogromne wiklinowe serce? Tuż obok arboretum czekają jeszcze dwa forty: Fort XIIIb Bolestraszyce przechodzi właśnie gruntowny remont, ale tuż obok jest monumentalny San Rideau. Wielkie ściany w pełni pasują do jego nazwy (z francuskiego: Obrona Sanu), niestety historia nie obeszła się z nim łaskawie. Podczas II oblężenia fort wysadzono, kolejne lata przyniosły dalsze zniszczenia i dziś jest malowniczą ruiną chętnie wykorzystywaną jako tło do zdjęć.

Nim opuścimy Przemyśl musimy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Wioska Fantasy w Kuńkowcach powstała dzięki grupie zapaleńców, którzy potrzebowali miejsca do odgrywania na żywo historii z gier i powieści. Pomiędzy drewnianymi chatami spotykamy Pirata, Rycerza, Wiedźminkę i Maga. To nie statyści na potrzeby turystów, lecz ludzie, którzy żyją tu na co dzień, dla których świat z baśni i legend jest zapewne bardziej realny niż współczesna cywilizacja. Oprowadzają nas po wiosce opowiadając jak wygląda mieszkanie tu zimą, a w tym czasie Pirat stacza bój piankowym mieczem z mym synkiem. Nie przewidział tylko, że drugi smyk dokona podstępnego ataku i już po chwili leży pokonany, a dzieci skaczą z radości do góry pytając, czy możemy tu zamieszkać na zawsze? Hm, to kuszący pomysł, trzeba o tym poważnie pomyśleć w przyszłości. Na zakończenie pobytu jedziemy do Sanockiej Bramy Dolnej, by z rąk samego Szwejka (z którym się wcześniej umówiliśmy) odebrać zasłużenie zdobyte medale „Obrońca Twierdzy Przemyśl”. Następnym razem forty zdobędziemy na rowerach!

Czytaj również